Post 18 wrz 2015, o 11:11

Damian Kuziomko - "Wastelandia - Ziemia Śmierci"

"WASTELANDIA - Ziemia Śmierci"
Damian Kuziomko


Jest to końcowy fragment opowiadania na podstawie gry Fallout 2.


Narg i Val do bazy wojskowej podróżowali ponad dwa tygodnie. To co zobaczyli na miejscu było jeszcze gorsze od tego w Klamath. Tutaj jednak walka przebiegała o wiele dłużej, gdyż deathclawy nie przypuszczały, że napotkają tak silny opór. Dwójka bohaterów ominęła pobojowisko i ruszyła w kierunku budynku. W środku było bardzo chłodno. Val na pierwszym rozwidleniu skręciła w lewo i skierowała się w stronę windy. Narg spojrzawszy na windę zdziwił się, że coś takiego jeszcze działa, tym bardziej, gdy winda zjeżdżając na najniższy, trzeci, poziom nie wydała żadnego dźwięku, nawet najmniejszego skrzypnięcia. Na trzecim poziomie było jeszcze zimniej niż na pierwszym.

-To tutaj- powiedziała Val, kiedy dotarli do wielkich, stalowych drzwi, na których nie było nawet zadrapania.
-Jak zamierzasz je otworzyć, przecież w pobliżu nie ma żadnego zamka?- odparł nieco zdenerwowany Narg. Val nic nie odpowiedziawszy poszła za róg i pomajstrowała chwilę przy Pipboju, który podłączyła do wystających z podłogi kabli. Nagle drzwi przed Nargiem drgnęły i zaczęły powoli unosić się ku górze. W narga i Val uderzył nagły podmuch gorącego powietrza. Narg po chwili ruszył w kierunku pomieszczenia, w którym nie paliło się żadne światełko. Nagle nie wiadomo kiedy, z ciemności wyskoczył jakiś mutant, który jednym zdecydowanym ruchem przygwoździł Narga do ściany przykładając mu Gausspistol do skroni.
-Kim jesteście i po co tu przyszliście?- zapytał nieznajomy.

Val postanowiła nie owijać w bawełnę i powierzyła mutantowi całą tajemnicę. Wiedziała kto groził jej towarzyszowi. Był to Marcus, szeryf z Broken Hills. Wysłuchawszy jej, wypuścił Narga przepraszając go za cały ten incydent. Narg w ogóle go nie słuchał, tylko przyglądał mu się z największą uwagą. Pierwszy raz widział mutanta. Podziwiał jego umięśnione ciało oraz niezwykłą siłę fizyczną, o której świadczył fakt, że Marcus trzymał w jednej dłoni miniguna jakby to była zabaweczka. Tymczasem Marcus rozmawiał z Val.

-Co cię tu sprowadza? O ile wiemy Vault City już dawno upadło, a wszyscy mieszkańcy zostali zabici.
-Wiem o tym. Podczas ataku zdążałem do Den, Klamath i Modoc, aby ich ostrzec. Niestety, było już za późno- odparła Val spuszczając głowę -Przybyliśmy tu, aby móc się dozbroić i wyruszyć na Enklawę. Wiem, że w pomieszczeniu za tobą znajduje się ciężka broń i pancerze power armor.
-Hmm, widzę, że miałaś dobrych informatorów- rzekł Marcus -Owszem, jest tu wszystko co wymieniłaś, ale zastanawia mnie jedno, jak zamierzasz iść na Enklawę, skoro ich baza znajduje się na wyspie?-
Val ironicznie się uśmiechnęła i powiedziała:
-Nie wiem czy wiecie, ale dwa dni drogi stąd na wschód znajduje się zapomniane przez wielu miejsce. To miejsce to Portal of Gvardian.
Narg otworzył oczy ze zdumienia.
-Przecież to miejsce, według opowieści w mojej wiosce, miało być zniszczone, gdyż było zbyt niebezpieczne.
-To prawda. Miejsce to zostało zniszczone, jednak pominięto pewien szczególik, mianowicie chodzi o płaski kamień z dziurą po środku.
-No dobra, ale co ten cały portal ma wspulnego z atakiem na Enklawę- zapytał Marcus.
-Otóż, kamień ten, jeżeli przejdzie się przez otwór, przenosi w przeszłość. Według moich obliczeń, za trzy dni ten, kto przez niego przejdzie, przeniesie się do San Francisco na pół godziny przed przylotem żołnierzy Enklawy, którzy mieli doprowadzić do sojuszu z deathclawami.
-A więc jeżeli ich zniszczymy, zapobiegniemy zdobyciu miast przez wroga- dokończył Narg.
-Dokładnie tak!
Marcus, który nienawidził Enklawy od dzieciństwa, rzekł:
-No to do roboty. Zabierajcie broń i amunicję, a na deser mam dla was coś specjalnego. W pomieszczeniu znajdują się nowiuśkie advanced power armor. Ja co prawda ich nie założę, jednak, wam na pewno się przydadzą. Dodatkowo...

Ale Val i Narg już nie słuchali, tylko rzucili się do otwartych drzwi zbrojowni po sprzęt bojowy. Cała trójka w okolice portalu dotarła w dwa dni. Obóz rozbili pięć kilometrów od miejsca, w którym znajdował się portal. O szóstej nad ranem byli już na nogach i wyruszyli dalej. Gdy znajdowali się około kilometra od celu podróży, Marcus nakazał postój. Narg i Val nie wiedząc o co mu chodzi, przystanęli. Marcus tymczasem założył na oko przyrząd optyczny i zaczął rozglądać się po okolicy.

-Tak jak przypuszczałem- powiedział po chwili.
-O co chodzi- zapytał Narg.
-Widocznie nie tylko my wiemy o tym, że portal może być zagładą Enklawy.
Narg chwycił przyrząd optyczny i przyłożył do oka. To co zobaczył, przeraziło. Portal okupowany był przez oddział w advanced power armourach.
-I co teraz zrobimy?
Marcus po chwili rzekł:
-Mam pewien pomysł, jednak aby się udał, muszę wiedzieć czy dobrze biegacie.
Narg i Val przytaknęli.
-Otóż portal otworzy się dokładnie o drugiej w nocy, więc mamy trochę czasu na działanie. Zaczekamy aż się ściemni i potem zaatakujemy.
-Przecież nie mamy szans z tak dużym oddziałem- odparła Val.
-Zastosujemy technikę, którą Enklawa uczyła mutantów. Wy pobiegniecie tak, aby zaatakować portal mniej więcej w tym samym momencie, gdy ja oślepię tych drani za pomocą flar. Dzięki nim nie będą nic widzieć, a wy mając ich jak na talerzu, wyrżniecie ich wszystkich.
-Ile będziemy mieli czasu na wykonanie całej akcji?- zapytała Val.
-Tyle, ile będzie otwarty portal, czyli około 30 minut.
-Tylko pół godziny, przecież to niemożliwe!
-Wiem, że będzie ciężko, ale to nasza jedyna szansa. Mamy jeszcze trochęczasu, więc usiądźcie i zapoznajcie się dokładnie z bronią. Przyda wam to się w walce.

Druga w nocy. Żołnierzy Enklawy, znudzeni pilnowaniem portalu, kładą się spać niczego się nie spodziewając, gdy nagle w ich obozie wybucha flara oślepiająca większą część. Ci, którzy widzieli, starali się zachować czujność i dojrzeć przeciwnika, jednak zostali oślepieni przez kolejne flary. Nagle z mroku z krzykiem wyskoczyli Narg i Val siejąc pociski gdzie tylko popadnie. Ofiary nie miały żadnych szans, kule dziurawił ich pancerze z każdej strony. Niektórzy z nich próbowali strzelać do niewidocznego wroga, jednak żaden z nich nie trafił. Tymczasem Narg i Val bezlitośnie pruli ze swoich gunów w podrygujące od kul ciała. Po 10 minutach dołączył do nich Marcus, który swym minigunem rozrywał ofiary na strzępy. Po chwili z oddziału nie został nikt żywy. Zwycięzcy widząc to wydali okrzyk radości, gdy koło nich zaczęły przelatywać wiązki lasera. Prawie w tym samym momencie w obręb światła wbiegł żołnierz z gatling laserem. I to był jego błąd. Narg widząc wroga zaczął biec w jego stronę prując w niego z bozara. Wróg chciał strzelić, jednak nie zdążył się uchylić od kul, które przebiwszy pancerz, zmasakrowały mu czaszkę. Tymczasem Narg ciągle biegł i strzelał, nawet wtedy, gdy skończył mu się magazynek.

-Skończyłeś?- zapytał Marcus.
Narg nic nie odpowiedział. Skierował się w stronę Val, która czekała koło aktywnego portalu.
-Musimy się pośpieszyć- ponaglała towarzyszy -portal zmieni cel za dwie minuty.

Faktycznie zaraz po przekroczeniu portalu przez Marcusa, który szedł jako ostatni, portal zmienił współrzędne celu na miesiąc przed wybuchem nuklearnym w 2005 roku.

Przeniesienie trwało zaledwie jedną sekundę, jednak dla całej trójki była to wieczność. To, co zobaczyli na miejscu było przerażające. Po całym mieście rozrzucone były ciała. Wielu z nich nie dało się zidentyfikować z powodu zadanych obrażeń. Cała trójka od razu wiedziała co się stało...Spóźnili się. Enklawa wykańczała kolejne miasto. Nagle podbiegł do nich jakiś nieznajomy i rzekł:

-Pomóżcie, Dragon jest w niebezpieczeństwie!

Po czym pobiegł w głąb miasta. Narg, Marcus i Val biegli za nim dopóki nie dotarli do miejsca, gdzie znajdował się ring. Tutaj właśnie był cały zespół Enklawy. Utworzyli oni koło, w którym znajdowała się jakaś osoba, która dziwnym stylem walki próbowała powalić jednego z oddziału. Narg widząc bezcelowy wysiłek Dragona chciał wybiec z ukrycia i pomóc mu. Powstrzymał go Marcus wiedząc, że to samobójstwo. To co stało się później było straszne. W czasie, gdy Dragon okładał żołnierza Enklawy, ten wyciągnął gatling lasera i rozerwał go na strzępy serią wymierzoną w sam środek klatki piersiowej. Wnętrzności Dragona obryzgały lśniące pancerze żołnierzy, którzy stali za nim. W tym momencie trójka bohaterów nie wytrzymała i wybiegła z ukrycia. Marcus rzucił w stronę Enklawy dwa granaty plazmowe, które rozniosły na strzępy dwóch żołnierzy Enklawy oraz wielu raniły. Początkowo, częściowo oślepieni i zszokowani żołnierze nie wiedzieli kto z której strony ich atakuje. Narg i Val nie zmarnowali tej okazji i rozwalili pięciu z nich. Nagle stała się okropna rzecz.: Marcus mając przed sobą oddział nie zauważył , jak od tyłu zbliza się jeden z nich. Val rzuciła się by pomóc Marcusowi. Stanęła za nim i zaczęła strzelać do żołnierza. Ten instynktownie padł na ziemię, aby uniknąć kul. Po krótkiej serii Val zbladła, skończył się jej magazynek. W tym samym momencie poczuła ból w piersiach. Gdy spojrała w ich stronę, zobaczyła dziurę wielkości pięści, która znajdowała się tam, gdzie powinno być serce. W ułamek sekundy później pociemniało jej w oczach i padła martwa na ziemię...Marcus zawył dzikim głosem, po czym chwycił leżącą w pobliżu wyrzutnię rakiet i wypalił do gościa, który zabił Val. Siła odrzutu była tak potężna, że rzuciła Marcusa na liny ringu. Tymczasem Narg, schowawszy się w opuszczonym sklepie, samotnie bronił się przed atakami Enklawy. Mimo przerażających sił wroga, to on miał większe szanse, gdyż do drzwi sklepu prowadziły tylko dwie wąskie drogi. Podczas gdy kolejny przeciwnik padał od jego kul, Narg zauważył jak za oddziałem Enklawy stoi Marcus celując z wyrzutni w stronę przejścia. Trzech kolejnych padło. Marcus postanowił dostać się do Narga. Chwycił vindicator miniguna i zaczął się przedzierać w stronę sklepu siejąc pociskami na lewo i prawo. Oddział Enklawy w niecałe dziesięć minut póżniej został doszczętnie wyrżnięty. Gdy Marcus powiedział Nargowi o Val, ten nic nie odpowiedział. Szedł za Marcusem ślepo patrząc w ziemię. W tej samej chwili przez tors Marcusa przeleciało około tuzin pocisków rozrywając mu cała klatkę piersiową. Okazało się, że zostało jeszcze dwóch. Pierwszy z nich został rozerwany przez serię z bozara, natomiast drugi wykazał więcej sprytu i schował się za pobliski budynek. Narg wykorzystał wolną chwilę i przeładował broń, po czym wolno zaczął się skradać do miejsca, gdzie ukrył się żołnierz. Początkowo chciał zajść wroga od frontu, jednak zmienił swój zamiar. Wszedł do budynku, za którym stał schowany "niedobitek" i podczołgał się do okna. Gdy wstał, zauważył go. Stał tam samotny, niecierpliwie rozglądając się wokoło i ściskając w ręku M60 oraz rippera. Nargowi serce zaczęło bić gwałtowniej. Powoli odbezpieczył broń i upewnił się, czy magazynek jest rzeczywiście cały. Następnie wycelował broń i pociągnął za spust. Samotnik nawet nie zorientował się co go zabiło. Lecące pociski zmiażdżyły mu czaszkę, dodatkowo Narg wyszedł na zewnątrz i władował całą serię w nieruchome ciało. Gdy się opanował, leżała przed nim tylko kupa mięsa podziurawionego przez pociski. Nagle Narg zauważył jakiś mrugający punkcik na ręku trupa, po chwili wiedział co to jest -mechanizm autodestrukcji pancerza, który *cenzura* się w chwili, gdy pancerz zostanie poważnie zniszczony.

-O ty skur...- nie zdążył dokończyć Narg, poniewarz potężna eksplozja rzuciła go na ziemię przygniatając odłamkami asfaltu. Po chwili pociemniało mu w oczach...

Narg obudził się cały zlany potem.
-Nie mogę się denerwować- powiedział sam do siebie -To już dzisiaj... Dzisiaj jest dzień, w którym muszę pomyślnie przejść Temple of Trials.
Po czym chwycił swoją włócznię i wyszedł z namiotu......

KONIEC.
Motto:
Spoiler:

Grupa

Alchemic