Post 18 wrz 2015, o 11:10

Tymoteusz Paul - "W poszukiwaniu życia - pamiętnik Suliana"

"W poszukiwaniu życia - pamiętnik Suliana"
Tymoteusz Paul


Jest fragment opowiadania na podstawie gry Fallout 2.


Dzień 1

Zaraz po wejściu do jakiegoś dziwnego budynku zostałem zaatakowany przez mrówki i radioaktywne skorpiony. Po przebiciu się przez pierwszą linię obrony napotkałem metalowe drzwi. Rozejrzałem się dokładnie i zobaczyłem dzban. Na jego dnie leżał ładunek wybuchowy. Bez dłuższego namysłu przymocowałem go do drzwi i ustawiłem na jedną minutę. Po minucie nastąpił wybuch i drzwi rozpadły się w drobny mak.
-No to się nazywa zabawa- powiedziałem z lekkim uśmiechem.
Po przejściu przez drzwi zaatakował mnie skorpion zatruwając mój organizm. Zacząłem słabnąć przez truciznę, a przecież muszę jeszcze stoczyć walkę z mistrzem świątyni.
Wtedy zobaczyłem skrzynię, więc nie szczędząc sił otwarłem ją za pomocą oszczepu. Była tam odtrutka, od razu wypiłem zawartość. Po dwóch minutach poczułem się doskonale, więc poszedłem dalej. Po krótkich przygodach doszedłem do mistrza.
-Zatańczymy?- zapytałem rzucając oszczep na ziemię.
Mistrz nic nie mówiąc rzucił oszczep na ziemię. Zaczęła się bitwa, mistrz nie używał całej swojej siły żeby ze mną wygrać. Po pięciu minutach mistrz uciekł. Teraz wystarczyło zabrać oszczepy i pójść prosto po koszulkę z napisem Vault 13.

Dzień 2

Nagle obudziłem się dalej w koszulce, ale nade mną stała jakaś stara pani.
-Nie bój się Sulianie- powiedziała.
-Co się ze mną stało?- zapytałem.
-Po założeniu koszulki zemdlałeś-
-Ale gdzie jestem? Nie pamiętam pani ani nikogo- pytałem.
-Możliwe. Nazywam się Enklawa a to jest wioska Arroyo, w niej się urodziłeś i dorastałeś- powiedziała Enklawa.
-Teraz sobie przypomniałem- stwierdziłem wstając.
-Teraz naszej wiosce grozi niebezpieczeństwo. Po wybuchu bomby atomowej w naszej i kilku innych miejscowościach gleba po woli nie daje plonów. Więc musisz zdobyć G.E.C.K. wtedy nasza i innych gleba znowu będzie żyzna jak dawniej- opowiedziała starsza kobieta.
-To straszne- krzyknąłem -Co mogę zrobić?-.
-Musisz zdobyć G.E.C.K.- powiedziała.-Jest on w Vault 13- powiedziała.
-Idę. Ale nie mam środków do przeżycia. Jak mam tam wyżyć?- zapytałem.
-Masz tu włócznię i 200 muszelek, które teraz zastępują dolary- powiedziała dając woreczak i włócznię.
-Dzięki, idę po G.E.C.K.- powiedziałem.

Dzień 3

Jedyne miasto jakie znałem oprócz Arroyo było Klamath. Udałem się do niego, ale po drodze spotkałem jakieś stworki podobne do małych smoków, jednak w przeciwieństwie do nich nie ziały ogniem. Jeden podszedł do mnie i dziabnął, ale potem ja rzuciłem w niego włócznią i został zabity. Z innymi postąpiłem podobnie z tą różnicą że nie rzucałem niczym lecz biłem rękami i nogami. Po dwóch godzinach wędrówki doszedłem do Klamath. Od razu znalazłem hotel i poszedłem spać.

Dzień 4

Obudziłem się koło 12.00, bo tak wskazywał mój Pip-Boy. Wstałem, podziękowałem za nockę i poszedłem do baru, bo byłem bardzo głodny. Zobaczyłem jak jakiś dobrze zbudowany gość zmywa podłogę.
-Dzień dobry- powiedziałem do barmanki.
-Dzień dobry- odpowiedziała.
-Czy ten mężczyzna coś zrobił?-
-Owszem był pijany i zrobił rozróbę w barze-
-Na ile dolarów?- zapytałem zaciekawiony.
-300$-
Po chwili namysłu podszedłem do siłacza.
-Masz tu 300$, ale przyłącz się do mnie- powiedziałem do niego.
-Ok- odpowiedział.
Wziął pieniądze i poszedł do barmanki. Po chwili wrócił.
-Dzięki mam na imię Sulik- powiedział.
-A ja Sulian- odparłem.
-Prześpijmy się a rano pomyślimy- zaproponował Sulik.
-A co jesteś śpiący?- zapytałem.
-Nie spałem od dwóch dni- odparł.
-Ok prześpijmy się do jutra- mówiąc to zaprowadziłem go do swojego pokoju i powiedziałem mu żeby się wyspał. Sulik spał na łóżku, a ja na fotelu.

Dzień 5

Kiedy wstaliśmy była 4.00. Sulik powiedział mi o mieście, które zostało zaatakowane przez stwory zostawiły też radioaktywne odpady. A miasto to nazywało się Toxick caves.
-Czy ktoś tam jeszcze żyje?- zapytałem z ciekawości.
-Już chyba nie- odparł.
-No to po co tam iść? Chodżmy lepiej szukać Vault 13.- powiedziałem.
-A po co?- zapytał.
-Bo tam jest G.E.C.K., maszyna potrzebna do przeżycia mojego ludu.
-No to idziemy- odparł.
Wyszliśmy z miasta w przeciwną stronę niż do Arroyo.

Dzień 6

15.00. Doszliśmy do jakiegoś brudnego, śmierdzącego miasta. Po prawej miałem kasyno więc wszedłem tam bez wahania. Od razu zagrałem stawiając maksymalną stawkę, o dziwo wygrałem. Pomyślałem że należało by zdobyć jakąś broń ( najlepiej miniguna albo coś w ten deseń ;)). Poszedłem w dół i w domach spotkałem kupca ( samego ). Zamknąłem drzwi i kazałem Sulikowi go zabić. Zrobił to bez większych problemów, potem ja wziąłem broń i pancerz ( oczywiście dałem jedną spluwę Sulikowi ). Potem poszliśmy spać.

Dzień 7

10.00. Obudził nas wrzask dobiegający z ulicy. Wybiegliśmy na zewnątrz i zobaczyliśmy jak do kobiety podchodzi radioaktywna mrówka. Bez wahania podbiegłem do mrówki i zdzieliłem ją z buta, zdechła na miejscu.
-Thank you. You saved my live- powiedziała { Jeżeli ktoś nie wie co powiedziała niech rzuci we mnie kamieniem i czyta dalej. Ona powiedziała "dziękuje ci uratowałeś mi życie".:)}.
-Nie ma za co- odparłem.
-Ależ jest masz tu 20$ za to, że mnie uratowałeś-
Wziąłem pieniądze i poszedłem dalej szukać Vault 13.

C.D.N.N.*





*-Ciąg dalszy nie nastąpi.
Motto:
Spoiler:

Grupa

Alchemic